Była żoną rybaka z Opola i nie mielibyśmy o niej pojęcia, gdyby pewnego dnia na jej drodze nie pojawił się wystraszony król pruski Fryderyk II zwany Wielkim. O życiu Rozalii Schreier niewiele wiemy poza tym, że żyła w XVIII –wiecznym Opolu, które było wówczas peryferyjnym miastem monarchii habsburskiej. Zajmowało obszar (16 hektarów) od katedry pw. św. Krzyża (początkowo drewniana, wymieniona w źródłach w 1223 r.) na północy do klasztoru OO. Franciszkanów na południu (ufundowany w 1248 r. przez księcia Władysława), od zamku na Ostrówku na zachodnie po klasztor dominikanów na wschodzie. Od centralnie zaplanowanego rynku szachownicowo rozchodziły się ulice, tworząc kwartały zabudowań. Zabudowa była przeważnie drewniana, a dachy kryte były gontem.
Miasto otaczały mury obronne ozdobione 5 bramami i 8 basztami (razem z wieżami kościołów w średniowiecznym Opolu było 14 wież i baszt). Były to bramy: Gosławicka (zwana Górką), Bytomska (zwana Krakowską lub Groszowicką), Odrzańska (zwana Wrocławską lub Nyską), Mikołajska (zwana Biskupią – zamurowana w 1497 r. po przewiezieniu przez nią zwłok ks. Mikołaja II, ściętego w Nysie) i Zamkowa. Bramy te wyznaczały kierunki szlaków komunikacyjnych i handlowych. W połowie XVIII wieku na Przedmieściu Odrzańskim (ob. ul. Wrocławska) stał jeszcze kościół pw. św. Krzyża, który zniknął z krajobrazu miasta sto lat później. Opole stało się łatwym łupem ambitnego króla Prus Fryderyka II, który w 1740 r. najechał na Śląsk i po trwających do 1763 r. wojnach odebrał go Austrii.
Z zajęciem Śląska przez wojska pruskie Fryderyka II wiąże się legenda mówiąca o tym, jak przegnano króla pruskiego spod Bramy Odrzańskiej w Opolu. Podobno 10 kwietnia 1741 r., w trakcie bitwy pod Małujowicami, król Prus – spodziewając się klęski swoich wojsk – stchórzył i uciekł z pola bitwy przez Pogorzelę i Lewin Brzeski do Opola, gdzie spodziewał się swojej załogi. Był tam już oddział węgierskich huzarów, który wspierał Austriaków. Razem ze swoim adiutantem Wartenslebenem stanął pod Bramą Odrzańską i gorzko się rozczarował, kiedy usłyszał strzały, obraźliwe okrzyki i nie otwarto mu bramy. Prusacy uciekając wycofali się na przedmieścia Opola. Adiutant galopem uciekł z Opola, a król zorientowawszy się, że jego koń jest już wyczerpany, zsiadł z wierzchowca i wystraszony podążył w kierunku zabudowań na przedmieściu Odrzańskim. Wpadł do domu szypra i winiarza Schreiera, w którym była tylko jego żona Rozalia. Dobroduszna kobieta, mimo iż nie znała języka niemieckiego (mówiła po polsku) i nie miała pojęcia kim był przybysz, ukryła króla za ogromną kadzią w której przygotowywała zacier do fermentacji alkoholowej. Fryderyk obiecał jej za ratunek zapłatę. Gdy król schował się za dużą, drewnianą beczką do warzenia wina, Rozalia otwarła drzwi na zapleczu wychodzące ku Odrze. Wtem do domu winiarza wtargnęli żołnierze węgierscy szukający króla pruskiego. Mając w głowie obietnicę zapłaty, Rozalia wskazała Węgrom otwarte drzwi ku Odrze. Udało się! Król by uratowany. Teraz trzeba było poczekać, aż się ściemni i wywieźć kłopotliwego gościa z Opola.
Zdając sobie sprawę, że uciekinier musi być ważną personą, opolanka przystąpiła do negocjacji. Stanęło na tym, że – jeśli się uda – to jej gospodarstwo będzie wolne od podatków i co miesiąc rodzina Schreierów miała otrzymywać po 10 talarów. Kobiecie udało się też uzyskać os króla przyrzeczenie zwolnienia jej synów ze służby wojskowej, aby mogli zająć się pracą w domu i przejąć rodzinny interes. Rozalia kazała królowi przebrać się w szyperski strój jej męża i pod osłoną nocy przewiozła Fryderyka II łódką do Mikolina, do posiadłości wiernego mu hrabiego von Saurmy. Opolanka uratowała życie i honor Fryderyka II. Zawstydzony król wystawił jej dokument, który miał myć gwarancją otrzymania zapłaty i dotrzymania królewskich zobowiązań. Czy wywiązał się z tych obietnic? Nie wiadomo. Wiemy jedynie, że w 1826 r. potomkowie Rozalii Schreier zwracali się do panującego wówczas cesarza Fryderyka III o zadośćuczynienie za uratowanie Fryderyka II w Opolu. Nie wiemy, czy chodziło o dodatkowe pieniądze, czy obiecaną Rozalii zapłatę? W ogóle nie wiemy, czy było w tym ziarno prawdy, czy to tylko czarna legenda władcy?
W każdym bądź razie, król Fryderyk II nigdy nie wspomniał o tym incydencie i nikt nie ośmielił się w jego towarzystwie poruszać tego tematu. Panowanie pruskie na Śląsku rozpoczęło kolejny okres w dziejach miasta i regionu. Z jednej strony wcielano w życie nowe rozwiązania budowlane, administracyjne, techniczne (m.in. powstanie w Ozimku Huty Malapane) i ekonomiczne (ożywienie gospodarcze miasta), a z drugiej narzucano nową kulturę, która miała zmienić charakter regionu. Był to również trudny czas dla Kościoła katolickiego, ingerencji państwa w jego działalność, pozbawianie majątku i rozwiązywanie zgromadzeń zakonnych.
O dzielnej Rozalii z czasem zapomniano. O wstydliwych dla króla wydarzeniach z kwietnia 1741 r. nie wolno było wspominać. Budowano natomiast pozytywną legendę Fryderyka II, zgodnie z którą próbowano przekonać Opolan, że król wcale nie stchórzył pod Małujowicami i nie uciekł z pola walki, tylko został wysłany przez feldmarszałka Schwerina do Opola w celu ściągnięcia posiłków. W 1936 r. upamiętniono jego postać stawiając przed ratuszem jego pomnik, który zaginął po 1945 roku.
Postać dzielnej Rozalii Schreier przetrwała w legendach, którą w 2009 r. przypomniała Urszula Zajączkowa. Ilustracje: Andrzej Sznejweis.
Wydawca legendy: Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu, Opole 2009 r.