Mistrz Tradycji: postępy widać gołym okiem

Oj, krzywo namalowałam tego kwiatka. Czy mam go zmazać i narysować jeszcze raz?” – pyta panią Małgorzatę wyraźnie niezadowolona z siebie 11-letnia Tosia, która razem ze swoją mamą Adelajdą Mrozek uczy się od kilku miesięcy u Mistrzyni. Pani Małgorzata pewnym i stanowczym głosem bardzo szybko odpowiada:

-„Nie po co. Pamiętasz jak byliśmy na łące i oglądaliśmy kwiaty? Żaden kwiatek nie jest taki sam. I to jest piękne! Nie zmazuj, tylko obok narysuj innego!”.

Tosia się rozpromienia i rysuje dalej kwiatki. Nastolatka, zdobywszy uznanie w oczach mistrzyni, ochoczo rysuje dalej. Kreśli kwiatki flamastrami bo jest za młoda, aby ćwiczyć farbami z terpentyną.

W swojej pracowni Małgorzata Mateja zaczyna zajęcia w ramach projektu „Mistrz Tradycji” od oceny zadanych przed tygodniem prac domowych. Pani Bożenka pokazuje kubek, nad którym pracowała w domu w ramach zadania domowego. Mistrzyni ogląda, ocenia, udziela wskazówek i podpowiedzi odnośnie kompozycji, koloru i motywów kwietnych. Pani Bożena sama jest nauczycielką, która prowadzi zajęcia plastyczne z dziećmi. Wsłuchuje się w to, co mówi do niej Pani Małgorzata. Przyjmuje uwagi, dziękując za każdą. Atmosfera jest serdeczna. Nie ma żadnego napięcia. Uderza jednak co innego – autorytet Mistrzyni. Jej zdanie jest ostateczne. Z nim nikt nie dyskutuje. Wszyscy przychodzą na zajęcia właśnie po te uwagi i podpowiedzi. Małgorzata Mateja jest wyjątkowa. Dzieli się swoją wiedzą, doświadczeniem i pasją z każdym, kto szuka u niej rady.

Grupa jest zżyta i zaprzyjaźniona. Pracują razem już ponad cztery miesiące. Postępy widać gołym okiem, chociaż twórczyni ludowa ocenia poziom swoich uczennic jako „dobry”. Na ostatnich zajęciach sierpniowych mieli gości Ewelinę Pociask i Małgorzatę Bukiewicz z Rzeszowskiego Stowarzyszenia Fotograficznego. Wkrótce zobaczymy efekty ich prac. Kto wie, może kiedyś doczekamy się wystawy?

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących
z Funduszu Promocji Kultury.