„Opolska Kroszonka” stała się w ostatnich latach tak silną marką, że jej wpisanie na Listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości prowadzoną w oparciu o konwencję UNESCO nie powinno być problemem. Wniosek w imieniu państwa Polskiego składa Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale aby ten wniosek powstał, to w regionie i kraju trzeba o to zadbać. Ktoś z urzędu czy ktoś ze środowiska twórców? Oto jest wyzwanie…
Każdy region ma swoje popisowe produkty, charakterystyczne i niepowtarzalne. Odkąd sięgam pamięcią, jeśli chcemy być oryginalni, bardzo często właśnie opolską kroszonkę czy malowaną porcelanę kupujemy w prezencie, jadąc gdzieś daleko w świat. Bo są to rzeczywiście dzieła sztuki, wykonane przez nas samych, przez rodzimych, domorosłych artystów z sąsiedztwa, ofiarowane od serca. Poza tym, kwiaty nigdy nie wychodzą z mody. Warto byłoby zatem opisać i „sformalizować” tę opolską markę, ale nikomu przez te wszystkie lata spójna koncepcja nie przychodziła do głowy… Pojawił się wręcz problem: zaczniemy honorować kroszonkę, to obrazi się pisanka!
Dotąd, zauroczeni pięknem opolskiej kroszonki, pisankę traktowaliśmy w regionie raczej jako tradycję importowaną z Kresów po roku 1945. Nie przebijała się wyraziście w edukacji folklorystycznej bardzo ważna informacja, że zanim w naszym regionie zaczęto drapać kroszonkę: czyli dopiero od XIX wieku, pierwszym dziełem naszych przodków a zarazem naszym kulturowym dziedzictwem była i jest… słowiańska pisanka. Pierwsze pisanki – zdobione modele jajek z gipsu i wapienia pochodzą z opolskiego grodu piastowskiego z X-XIII wieku. Wzór był wykonany ciepłym woskiem nanoszonym cienkim rysikiem; potem jajo było barwione.
Batikowa technika zdobienia wielkanocnych jaj rzeczywiście odrodziła się na Śląsku Opolskim i dziś przeżywa swój renesans za sprawą przybyłych tu repatriantów z dawnych Kresów Wschodnich II RP, ale starsze Ślązaczki do dziś opowiadają, że w ich rodzinnych domach w przeszłości także pisało się jaja wielkanocne woskiem…
Jak cię zwać, Kroszonko?
„Wielkie dzieła sztuki na małych skorupkach” – tak opolską kroszonkę nazwał w roku 1976 prof. Roman Reinfuss, wybitny polski etnograf, „ojciec” Stowarzyszenia Twórców Ludowych.
Żaden region nie posiada tak niepowtarzalnych, misternych jaj wielkanocnych jak nasze opolskie krousonki: tym słowem Ślązacy z mojej rodzinnej wioski i najbliższych okolic nazywają wydroupane skroboukym jajca. A ponieważ śląską gwarą przez dziesięciolecia nie pisano, więc spolszczona i utrwalona nazwa brzmi „poprawnie” w oficjalnej mowie i piśmie: kroszonka.
W roku 2019 dwie „Opolskie Dziouchy” Sandra Murzicz i Agnieszka Okos, przechodząc ulicą Krawiecką w Opolu, zauważyły szyld: „Narodowy Instytut Dziedzictwa”. Z tego trafienia „swój na swego”, czyli na szefową opolskiego oddziału dr Joannę Banik, powstały formalne wnioski o wpis na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Łatwo się pisze o wnioskach, że „powstały”, trudniej się je wypełnia, uzasadnia i skutecznie przeprowadza pomysł od początku do końca. Udało się. Najpierw, 21 sierpnia, minister Piotr Gliński poinformował listownie „Opolskie Dziouchy” o wpisaniu ręcznie malowanej porcelany we wzór opolski na listę NDK. Z kolei 32- stronicowy wniosek o podobny wpis, dotyczący kroszonki, napisały dziewczyny razem z opolskim oddziałem Stowarzyszenia Twórców Ludowych.
W 2020 roku na Krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego znalazło się też wykonywanie pisanek na Śląsku Opolskim techniką batikową, czyli roztopionym woskiem pszczelim nakładanym na skorupkę jajka kiską lub szpilką. To bardzo istotny, historyczny wpis, bowiem wreszcie odtąd następuje w naszym województwie połączenie i wspólne promowanie kroszonki i pisanki. Zwróćmy uwagę na to, że przez 30 lat w Opolu – Bierkowicach, w Muzeum Wsi Opolskiej organizowany był doroczny konkurs zdobienia jaj pod nazwą „Kroszonki Opolskie”. Nie było w regulaminie kategorii „pisanka”. Aby wypełnić tę lukę, od 18 lat w Tułowicach odbywa się „konkurencyjna” impreza: Święto Opolskiej Pisanki. Przez te wszystkie lata utarło się fałszywe przekonanie, nigdy otwarcie nie krytykowane, że ci co skrobią jajca, czyli kroszonkarze to Ślązacy, a ci którzy piszą pisanki, to Kresowiacy.
Dopiero po sukcesie wpisu na listę NDK, zainicjowanego oddolnie przez kroszonkarki i pisankarki, zmieniło się nastawienie Samorządu Województwa Opolskiego do równego wspierania promocji obu „konkurencyjnych” jaj. W tym roku XXXI Wojewódzki Konkurs Plastyki Obrzędowej organizowany przez Muzeum Wsi Opolskiej połączył po raz pierwszy obie tradycje i przyjął nazwę: „Opolskie Kroszonki i Pisanki”. Odtąd śląska kroszonka oraz kresowa (ale też rdzennie śląska) pisanka będą razem starały się o wpis na prestiżową Listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości prowadzoną w oparciu o Konwencję UNESCO. Aby mogło się to stać, należy z jednej strony stworzyć strategię edukacji, a z drugiej opisać naukowo dorobek uznanych rodzimych twórców, którzy jajka wielkanocne „skroubają”, „die Eier kratzen”, woskiem piszą… W tym celu środowiska opolskich twórców ludowych podjęły współpracę z prof. Katarzyną Smyk, badaczką z UMCS w Lublinie, przewodniczącą Rady ds. dziedzictwa niematerialnego przy MKiDN.
Warto zacząć zatem systematyzować historię zdobnictwa opolskiego jaja, które jak to w śląskim tyglu zwyczajowo: się krousi, pisze, szkrabie. Ale przede wszystkim warto wspomnieć tych twórców, którzy dla sukcesu tej niewątpliwej marki zrobili kroki pierwsze i najważniejsze.
Jerzy Lipka – ślusarz z Obrowca
Dzisiaj, gdy w każdej gminie, szkole, domu kultury odbywają się masowo konkursy kroszonkarskie, gdy dzięki popularyzatorskiej misji pokoleń twórczyń, twórców ludowych opolskie jajo „poszło w świat”, a co jedno piękniejsze, bardziej misterne i nie sposób wybrać ideału – warto przypomnieć osobę, która dla wypracowania właśnie tego kunsztownego wzoru zrobiła krok milowy. Lipka wykonał ponad 8.500 kroszonek, każdą z innym ornamentem. Wypracował typowe, powielane później masowo wzory kwiatów, szlaczków; to on jest pierwszym autorem setek wierszyków wyrytych na opolskich kroszonkach. Eksperymentował z farbowaniem jaj naturalnymi barwnikami: ozimina, liście cebuli, szyszki olchy, kora dębu… aż do stworzenia receptur idealnych, zarówno w zakresie technologii produkcji, jak i przechowywania barwników. To Lipka jako pierwszy w regionie wykorzystał jajo strusie, na którym wydrapał pierwszą wykonaną w takich gabarytach polską kroszonkę: debiut odbył się na farmie strusi w niemieckim Hambach.
Przysłowiowy sukces ma „wielu ojców” – zatem nie bardzo opolskim badaczom zależało, by w materii tak na pozór nieistotnej jak historia drapanego jaja wyraźnie wskazać osobę, której ten obecny sukces marki „Opolska Kroszonka” zawdzięczamy. Może dlatego, by nie urazić innych twórców? A jednak: Jerzy Lipka, skromny ślusarz z Obrowca, wymyślił i w latach 1951-1976 stopniowo udoskonalał narzędzia do skrobania jajek tak mozolnie i uparcie, aż wreszcie skonstruował idealny do tego celu nożyk ze stalowym ostrzem, którym posługują się twórcy ludowi w województwie opolskim. Dlatego właśnie nasze opolskie krousonki wyróżnia mistrzowski, delikatny jak pajęczynka ryt, tak bardzo charakterystyczny dla utrwalonej marki „kroszonka opolska”. Oczywiście, po kolejnych etapach „udoskonaleń” nie jest to już ten Lipkowy pierwotyp zapewne, ale nie licytujemy w tym miejscu, czyj nożyk najlepszy. Zależy nam na pamięci o człowieku, który postawił drogowskaz. Ten z pozoru banalny wynalazek ma cztery ostrza, dzięki którym można wykonywać jednym narzędziem linie o różnych grubościach rytu. Po wielu eksperymentach pan Jerzy zdecydował, że najlepszym materiałem do produkcji noży rytowniczych jest stal narzędziowa o symbolu S 18 i S 20, którą należy stosownie długo hartować. Wszystkie swoje wynalazki Lipka przekazywał do Muzeum Śląska Opolskiego, by jako wzór służyły pokoleniom. Wcześniej jajka skrobało się „gnypem” – nożem szewskim, brzytwą, żyletką, nożyczkami. Wzory były większe, toporne, bardziej „ludowe”. Wytworzenie nożyka – „skrobouka”, spowodowało że opolska kroszonka z epoki ludowego, obrzędowego „prymitywizmu” wprowadzona została „na salony”, w obszar designu, który dziś zachwyca już nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Jerzy Lipka zadebiutował jako twórca ludowy w 1968 roku na konkursie kroszonkarskim w Oleśnie. Brał udział w 36 konkursach regionalnych, zdobywając zawsze, czyli 36 razy I miejsce.
Ukoronowaniem jego twórczej pracy była książka „O jajku prawie wszystko, czyli o wielkim dziele sztuki na małej skorupce”, wydana w roku 2005 przez prywatne przedsiębiorstwo: Wydawnictwo Nowik. Ta książka jest elementarzem opolskiego kroszonkarstwa. Odtąd opolskim jajem zaczęto się interesować coraz poważniej w urzędach i instytucjach.
2006: Promocja z jajem po raz pierwszy
W roku 2006 w Opolskim Urzędzie Marszałkowskim powstał pomysł, żeby właśnie wokół kroszonki zbudować kampanię promocyjną regionu na świecie. To była inicjatywa ważna i odważna, bo dotąd promocja kroszonki ograniczała się do konkursów i kiermaszy organizowanych w regionie. Na 40. Międzynarodowych Targach Turystycznych ITB w Berlinie województwo opolskie zaprezentowało się pod hasłem „Piękno i tradycja”, które to hasło stworzyłam wtedy formalnie na zlecenie urzędu marszałkowskiego. Najpiękniejsza Polka, Malwina Ratajczak – Miss Polonia 2005, z szarfą, w koronie, ubrana w ludowy strój, przez kilka dni malowała 2-metrowe, betonowe jajo, przywiezione do Berlina z Górażdży. Hasło powstało ze skojarzenia pradawnej opolskiej tradycji pisankarskiej z tradycją górażdżańską. Po pierwsze: Na opolskim Ostrówku, w miejscu piastowskiego grodu, archeologowie wydobyli najstarsze pisanki, zachowane na terenie dzisiejszej Polski: jaja z gliny i kamienia wapiennego, oblane woskiem pszczelim. Drugi argument o sile tradycji i hasłowego skojarzenia: Opolskie to kolebka europejskiego przemysłu cementowo-wapienniczego. Po trzecie: Z okolic cementowego zagłębia pochodzi Miss Polonia 2005. Malwina rozdawała autografy na małych betonowych jajkach, których cementownia wyprodukowała z okazji ITB setki sztuk. W ten sposób piękna dziewczyna z Krapkowic przyciągała uwagę przechodzących przez pawilon polski. Pytali, co to za region, jakie mamy hotele, drogi, zabytki, atrakcje agroturystyczne czy kulturalne. Ówczesny prezes Górażdże Beton Maciej Marciniak, ubrany z górniczy strój, opowiadał o tradycji cementowo-wapienniczej okolic Opola. Twórczynie ludowe drapały kroszonki, gromadząc przy stoisku setki zaciekawionych turystów z całego świata. Prezentowaliśmy miody z Maciejowa, bo data 40. targów ITB zbiegła się ze światowymi obchodami Roku Dzierżonowskiego.
Po zakończeniu ITB’2006 pisanka została przekazana na rok Domowi Polskiemu „Polonicum” przy Potsdamer Platz w Berlinie, potem wróciła do Opola i odtąd, już pewnie kilkakrotnie przemalowywana, zdobi wejście do Muzeum Wsi Opolskiej.
Koncepcję pierwszej promocji „Kroszonki Opolskiej”, zorganizowanej na tak dużą skalę, z udziałem Miss Polonia, opracował opolski fotografik Mariusz Przygoda, a stoisko przygotowane było dzięki „zgraniu” logistyki i finansów urzędu marszałkowskiego, miast Opola, Gogolina i Górażdże Beton. Za ten swoisty „sojusz umysłów” byłam wówczas odpowiedzialna jako współtwórca tego eventu na prośbę wicemarszałek województwa Ewy Rurynkiewicz. W naszym zamyśle betonowa pisanka miała odtąd promować Opolskie nie tylko na targach. Zaproponowałam urzędowi marszałkowskiemu, burmistrzowi Gogolina i oddziałowi opolskiemu Regionalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad, że powinna się pojawić na rondach miast, kojarzonych z tradycją kroszonkarską i na MOP-ach przy autostradzie – jako symbol, charakterystyczny znak, że oto wjechaliśmy na Opolszczyznę. Wówczas nie było jednak dostatecznej woli ani środków finansowych, aby ten pomysł został zrealizowany. Także kwestia odpowiedzialności za ustawienie tego elementu małej architektury i za późniejszą konserwację jaja stanowiła problem zasadniczy w odpowiedzi na „nie” W kolejnych latach betonowa „Kroszonka Opolska” wędrowała w kopiach wyprodukowanych w Górażdżach po regionie, kraju i Europie.
Promowała Opolskie na największych światowych targach rolniczych, spożywczych i ogrodniczych Gruene Woche w Berlinie, ozdobiła m.in. Gogolin, Kamień Śląski, pojechała do niemieckiego partnera Opola – Ingolstadt, a pomalowaną w kaszubskie wzory zamówiło miasto Wejherowo. Tam, już od kilkunastu lat, niezmiennie przed ratuszem, górażdżańskie jajo jest wystawiane jako największa ozdoba świąteczna. Wejherowo produkuje promocyjne widokówki z życzeniami, turyści pstrykają komórkami zdjęcia i rozsyłają w świat. Kroszonki opolskie w 2008 roku zawieźliśmy w prezencie jako delegacja dziennikarzy Stowarzyszenia Polskich Mediów do Pekinu. Zdobią witryny redakcji „China Radio International”.
2010: Pisanka – olbrzym dla stolicy
W roku 2010, z inicjatywy Marka Traczyka, prezesa Stowarzyszenia Polskich Mediów, Górażdże Beton wykonały największą polską kroszonkę, ważącą 660 kg i mierzącą 3,5 metry wysokości: tego rekordu jeszcze dotąd w Polsce nikt nie pobił. Była ona jedną z głównych atrakcji Jarmarku Wielkanocnego Warszawie, w dzielnicy Praga Północ. Dzięki zaangażowaniu Departamentu Współpracy z Zagranicą i Promocji Regionu Urzędu Marszałkowskiego w Opolu pisanka po przewiezieniu do Warszawy została na miejscu pomalowana w tradycyjne opolskie wzory przez „Szwarne Dziołchy”, które też zaprezentowały tradycyjny repertuar śląskich pieśni a Orkiestra Dęta Górażdże Cement SA przygrywała całej imprezie. Prezes Traczyk wspomina, że gigantyczna kroszonka cieszyła się zainteresowaniem stołecznych mediów już od momentu jej przyjazdu, zdejmowania, po montaż z udziałem dźwigu. Do zdjęcia z tym nietypowym opolskim eksponatem ustawiały się kolejki. Władze Warszawy zdecydowały o przeniesieniu kroszonki po wielkanocnym festiwalu do praskiego ZOO i dzięki temu powstała tam nowa ścieżka edukacyjna, która funkcjonuje do dnia dzisiejszego.
Mistrz i uczeń
Dziś kroszonka i pisanka – mimo że znane, cenione, chwalone, potrzebują wreszcie solidnej obudowy badawczej i edukacyjnej. Ważne jest, aby w drodze na listę UNESCO wzmocnić rolę twórców ludowych a nie tak bardzo brać pod uwagę sugestie jurorów, etnografów czy urzędników. Nie twórzmy już konkursów na najpiękniejsze jaja, bo jakże w ogóle oceniać można obiektywnie dzieła sztuki? Raczej skupmy się na lekcjach plastyki, warsztatach, może na „jajcarskich” festiwalach? Ważnym etapem, który ma przygotować fundament pod wpis naszych wielkanocnych arcydzieł na listę UNESCO, jest projekt realizowany obecnie przez Fundację „Dla Dziedzictwa” wraz z twórcami ludowymi pod nazwą „Mistrz Tradycji”. W ten sposób artysta ludowy odzyskuje podmiotowość. A to dla przetrwania tej odwiecznej, wielokulturowej tradycji opolskiej najistotniejsze i będzie przewodnikiem dla młodych artystów, poszukujących własnego, oryginalnego wzoru. Podmiotowość to znaczy, że każda kroszonka, każda pisanka to indywidualne dzieło sztuki, niepodlegające ocenom „poprawności” zastosowanych wzorów. Podmiotowość znaczy też, że każdy kroszonkarz i pisankarz to mistrz a nie rywal.
Teresa Kudyba, wiceprezes Stowarzyszenia Polskich Mediów
Fotografie Mariusz Przygoda
Tekst ukazał się 15 kwietnia 2022 r. w papierowym wydaniu „Nowej Trybuny Opolskiej”.