Od 78 lat, pod pomnikiem Powstańców Warszawskich na terenie Miejsca Pamięci w Łambinowicach licznie zgromadzeni pochylają głowy i w zadumie oddają cześć Powstańcom Warszawskim, jeńcom Stalagu 344 Lamsdorf.
Do Stalagu w Lamsdorf w 1944 r. trafiło ok. 6 tys. powstańców warszawskich, niemal jedna trzecia ogółu powstańców wziętych do niewoli. Od 6 do 9 października 1944 r. (ostatni kilkuosobowy transport przybył w początkach listopada) przywieziono ich do Stalagu 344 Lamsdorf, niemieckiego obozu jenieckiego z czasów II wojny światowej. Były wśród nich ponad tysiąc kobiet (głównie sanitariuszek) i ok. 600 młodocianych. Część powstańców spędziła pierwsze noce pod gołym niebem w rowach wymoszczonych mokrą, zgniłą słomą lub w jamach, które sami sobie wykopali… Powstańcy zostali umieszczeni w tzw. Russenlagrze, czyli sektorze dla jeńców radzieckich, położonym o kilka kilometrów od tzw. Britenlagru, gdzie większość stanowili jeńcy brytyjscy. W Russenlagrze warunki był prymitywne – gołe prycze, wszy, powybijane okna, przejmujący brud i chłód…
W 1997 r. z inicjatywy opolskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy AK odsłonięto na terenie byłego obozu jenieckiego w Łambinowicach granitowy Pomnik Powstańców Warszawskich – Jeńców Stalagu 344 Lamsdorf. Przy nim właśnie odbywają się uroczystości z okazji kolejnych rocznic pierwszych transportów powstańców do Łambinowic. Przy tym pomniku gromadzą się Ci, którzy chcą pamiętać. Kim są owi zgromadzeni? To kustosze pamięci, wspólnota ludzi, dla których pamięć o tym co się wydarzyło 6 października 1944 r. jest ważna. Kultywowanie tej pamięci jest swoistym przejawem niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
Niezwykle cieszy fakt, że częścią tej wspólnoty są jeszcze świadkowie, Powstańcy Warszawscy. Tak jak mieszkająca w Opolu pani Helena Kamerska, która miała 14 lat gdy wybuchła wojna. Mieszkała wówczas przy ul. Grzybowskiej – całkowicie zniszczonej podczas bombardowania Warszawy. Uczęszczała na tajne komplety. Doświadczona przez los – śmierć matki-pielęgniarki, łapanka i wywózka na roboty przymusowe jej brata i siostry – dołączyła do powstania, w którym służyła jako sanitariuszka. Swój angaż w Powstaniu rozpoczęła od … ugotowania obiadu. W powstaniu poznała swojego przyszłego męża Tadeusza ps. „Pol”, z którym uciekła z transportu wywożonych cywilów. W Warszawie mieszkali krótko, wielokrotnie zmieniali miejsce pobytu, aż w końcu zostali w Opolu. Podczas tegorocznych opolskich uroczystości 83. rocznicy powstania Polskiego Państwa Podziemnego Pani Helena została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Dziś 97-latka pod pomnikiem w Łambinowicach nie kryła emocji i wzruszenia.
Podobnie jak pan Stanisław Wołczaski (ur. 13 maja 1930 r. w Brześciu). W chwili wybuchu Powstania Warszawskiego miał również czternaście lat. Dnia 2 sierpnia 1944 r. został kolporterem prasy powstańczej i zajmował się rozlepianiem plakatów. Od tego dnia pracował w Tajnych Wojskowych Zakładach Wydawniczych, a konkretnie w Sztabie VI Wydziału Propagandy. Po upadku powstania pan Stanisław opuścił ruiny Warszawy wraz z ludnością cywilną i został umieszczony w obozie przejściowym w Pruszkowie, a następnie w transporcie kolejowym. W Kielcach, przy pomocy niemieckiego strażnika, prawdopodobnie Ślązaka, uciekł z transportu. Po krótkiej tułaczce trafił, wraz z rodziną, do której dołączył, do Wrocławia. Do Warszawy wrócił jeszcze na studia, by ostatecznie zamieszkać w stolicy Dolnego Śląska. Dziś zaapelował i prosił o pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach. I tylko od nas zależy, czy odpowiemy na Jego apel.
Po uroczystościach, przed gmachem Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach dr Piotr Stanek, kierownik działu naukowego Muzeum otworzył niezwykle przejmującą wystawę plenerową pt. „Koniec i początek. Powstańcy Warszawscy w niewoli niemieckiej”. Ekspozycję będzie można oglądać do końca 2022 r. Naprawdę warto!
fotografie Sławomir Mielnik/CMJW i FDD
Wykorzystano materiały prasowe Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych