Malowała bo musiała. Długo malowała swoje obrazy. To był proces, dialog wewnętrzny, a jeśli się przedłużał i stawał się męczący, przerywała pracę i stawiała obraz pod ścianą, gdzie czekał na moment, kiedy znowu po niego sięgnie. Była jedną z najważniejszych przedstawicielek koloryzmu i pierwszą kobietą na stanowisku profesorskim w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Rodzina nie stawiała przeszkód, kiedy młodziutka Hanna Rudzka zdecydowała się rozpocząć studia malarskie. „Jeszcze gdy byłam w gimnazjum w Lublinie, matka posyłała mnie na lekcje do prof. Barwickiego, ucznia Gersona, a później do prof. Wiercińskiego, gdzie malowałam pastelami brodatych starców” – pisała. Wyjechała z domu w 1917 roku, aby rozpocząć studia w Warszawie, ponieważ w Lublinie nie było szkoły artystycznej. Tak trafiła do pracowni prof. Miłosza Kotarbińskiego. W 1920 roku, gdy jej matka straciła pieniądze zmuszona była powrócić do Lublina, gdzie przyjęła posadę nauczycielki w swoim dawnym gimnazjum. Dzięki pomocy swojego kuzyna Feliksa Hilchena, Hanna mogła kontynuować rozpoczęte studia malarskie, i tak w roku 1921 trafiła do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Po obejrzeniu wszystkich pracowni zapisała się do prof. Ignacego Pieńkowskiego, u którego w jej opinii panowała największa swoboda. Wraz z nią egzaminy zdawał Jan Cybis, który przyjechał z wrocławskiej Akademii, i który również został przyjęty na drugi rok studiów. Następnie znalazła się w pracowni Józefa Pankiewicza, który po powrocie z Paryża stał się pierwszoplanową postacią i budził ogromne zainteresowanie młodzieży artystycznej. Profesor wywołał u studentów ogromną chęć wyjazdu do Francji. Dla Kapistów pobyt w stolicy sztuki był wielką szansą. Członkowie grupy nie traktowali jednak poważnie Hanny Rudzkiej. Artystka była świadoma, iż zabrano ją do Paryża, tylko dzięki temu, iż została żoną Cybisa. Dostrzegała egoizm wśród grupy, złożonej w większość z samych malarzy, których interesowała własna twórczość. Być może dlatego, już w roku 1925 w liście do matki, mówiła, że maluje gorzej od Cybisa.
W okresie paryskim, jaki i później w Polsce, artystka pozostała wierna własnemu ustosunkowaniu się do malarstwa i przez całe życie konsekwentnie tworzyła według założeń kapistów. Sztuka artystki wywodziła się z założeń malarstwa postimpresjonistycznego. Postimpresjoniści kontynuowali kolorystyczne zasady impresjonistów, odrzucali jednak naśladownictwo, wierne odwzorowywanie natury. Zdecydowanie dążyli do stworzenia nowego charakterystycznego stylu, postulowali wolność i autonomiczność dzieła malarskiego. Stąd postimpresjoniści na pierwszy plan wysuwają stan emocjonalny. Mniejszą rolę odgrywa już gra ze światłem, a większą operowanie kolorystyką, odzwierciedlającą stany duchowe twórców. Przestrzeń obrazów postimpresjonistycznych jest kolorystycznie zróżnicowana. Swobodne linie, kontury i kształty zostały uwolnione z jakichkolwiek norm.
Do ulubionych tematów w malarstwie sztalugowym Hanny Rudzkiej-Cybis należał pejzaż, portret i martwa natura. W kompozycjach kapistów dominowała określona, dość kameralna tematyka, gdyż uważali, że obraz nie potrzebuje obciążającej go tzw. literatury. Stąd ograniczyli rolę tematu i wyeliminowali symbol. Artystka oprócz farby olejnej używała chętnie techniki gwaszowej, jaką malowała matowe, nieco zgaszone, szlachetne w tonie krajobrazy oparte np. na urbanistycznych motywach francuskich (potem i polskich), studia głów i martwe natury. Cechowały te obrazy łagodne i spokojne harmonie barwne, rozjaśnione dzięki znacznej domieszce bieli. Przeważały wśród nich tonacje chłodne, ożywione przez kontrast z ciepłymi partiami czerwieni i różnych odcieni żółtci. Srebrzyste i silnie zróżnicowane biele, różnorodne, często szarawe zielenie, podkreślone dopełniającą plamą rdzawej czerwieni, harmonie oparte na fiolecie i dopełniającej barwie żółtej, na zieleni i tonach oranżowych, rozstrzygają o gamie barwnej olejnych obrazów artystki. W swojej twórczości artystka wydaje się mniej pryncypialna od Jana Cybisa, i zdaje się mieć więcej zrozumienia dla modela, dzięki czemu potrafi malować portrety. Na sposób emanacji koloru w obrazie w znacznym stopniu wpływała faktura. Jej stosowanie leżało w założeniu programu grupy krakowskich artystów. Jest ona jednym ze współczynników ustalających charakter indywidualnego stylu malarza, stąd szczególne zainteresowanie tym problemem Hanny Rudzkiej-Cybisowej.
Portret
Obraz jej twórczości nie byłby pełny bez uwzględnienia w nim portretów, mimo, iż temat ten podejmowała dość rzadko. W liście do Cybisa pisała: „[…] wiesz, że to powodzenie portretowe daje mi wiele nadziei na przyszłość. Chociaż nudzi mnie niewymownie moje malarstwo portretowe- ale trudno- nie mogę mieć tyle swobody co Jan Cybis”.
W portretach wyraża się pełny i głęboki humanizm artystki. Skupianie się Rudzkiej-Cybisowej na psychicznych cechach osób portretowanych pogłębia się w miarę dojrzewania jej własnej osobowości. Namalowany w roku 1939 Portret pani Marii Kochanowskiej narzuca się kompozycją barw żywych i gorących; natomiast w Portrecie pani W. Szarańcowej, namalowanym w latach okupacji i utrzymanym w tonach szarawo- niebieskawych i brunatnych, stwarza atmosferę intymną, pełną ciszy. To samo odnosi się do portretu matki artystki, który powstał w tym okresie. Utrzymany w jasnej tonacji szaro- srebrzysto- liliowo- niebieskawej, składa się na ściszoną harmonię spokojnych barw. Portrety postaci nie są naturalistycznym oddaniem ich wizerunku, jest to przede wszystkim kompozycja kolorystyczna, w której Rudzka-Cybis oddaje znamienną pozę, gest, a przede wszystkim kształt i wyraz twarzy portretowanych osób.
Pejzaż
„Wszędzie można znaleźć temat do malowania” – wspomina artystka. Pejzaże wcześniejsze Rudzkiej-Cybis wiernie opisują widziany fragment przyrody, z zaakcentowaniem relacji barwnych, jakie dostrzegała w tych właśnie fragmentach. Są opowieścią wrażeń kolorystycznych, które wzbudza w oczach twórcy tych obrazów, ten lub inny wycinek natury. Plama barwna była dla niej nie tylko zastępczym znakiem światła i cienia, lecz środkiem zbudowania solidnej egzystencji płótna.
„Doszłam do wniosku, do którego już wiesz dochodziłam, że tylko kolorem trzeba malować nie przedmiotem – głównie to aby zobaczyć ten kolor, który się widzi na płótnie (…)” – wspominała w liście do Cybisa. W późniejszych pracach samoistny czynnik kolorystyczny wyzwala się i usamodzielnia. Grubą fakturą barwy podkreśla kontrastujące ze sobą plamy i punkty barwne, które tworzą warstwę abstrakcyjno-dekoracyjnej formy, nakładanej na pierwszą warstwę odwzorowywanej kompozycji przestrzennej. Przestrzeń tych obrazów nie pomija wymiaru głębi, staje się jednak płaszczyznową, dwuwymiarową powierzchnią, aby kompozycja inspirowana wybranymi motywami, utrzymana była i zrównoważona na płaszczyźnie.
Martwa natura
Martwe natury konstruowane były na tych samych założeniach. Artystka chętnie łączyła je z motywami kwiatów lub fragmentami wnętrz. Przedstawiane przedmioty ujęte były w ramy konstrukcji, w której każda plama barwna posiadała swą rolę w układzie całości, a dwupłaszczyznowe rozczłonkowanie ustępujących wgłębnie planów – jak pisała Helena Blum – odpowiadała charakterowi zamierzeń artystki. Zespoły barw w tych pracach opierały się na kontrastach lub zasadzie dopełnienia. Mimo, iż kładła nacisk na konstrukcję barwną obrazu, nie rezygnowała z bliższego określania przedmiotów, które były rozpoznawalne na tle gęstej faktury. W listach do żony Cybis pisał:
„Ty masz (…) typową wrażliwość na motyw, na naturę, dla Ciebie świat przedstawia się wzrokowo zachwycająco, Ty go możesz w każdej chwili malować tak jak go widzisz (…). Tak jak go widzisz tak Cię zachwycił i tak też Twoje sumienie malarskie każe Ci go namalować”.
Rudzka-Cybis długo malowała swoje obrazy. Prowadziła dialog wewnętrzny, a jeśli ten przedłużał się i stawał się męczący, przerywała pracę nad obrazem. Stawał pod ścianą, i tam czekał na moment, kiedy znowu zainteresuje tak, że można będzie świeżym okiem podjąć dalszą próbę znalezienia zadowalającego rozwiązania. Narastały w ten sposób nowe elementy formy i koloru – wzbogacające całość kompozycji. „ Męka jest zawsze z pracą coraz to nową, nie umiem nad tym panować jeszcze, co okres lepszy, to znowu pogrążam się w trudności i tak ciągle. Zawsze to było i jest z wszystkimi, co chcą sztukę uprawiać, gdyby to było łatwy – nie byłaby sztuką!” – pisała do matki.
Katarzyna Latocha
Literatura:
Blum H., Hanna Rudzka Cybisowa, [w:] Współczesne malarstwo polskie, Warszawa 1962, str.24
Malarstwo Hanny- Rudzkiej Cybisowej, red. J. Guze, Muzeum Narodowe w Poznaniu, Poznań 1971.
Listy H. Rudzkiej- Cybisowej do matki, Paryż 27 X 1925, w: Listy Hanny Rudzkiej- Cybis do rodziców Natalii i Jana Rudzkich z lat 1920-1930, Archiwum Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, rkps, syg. 10480.
Listy J. Cybisa do H. Rudzkiej- Cybisowej, Warszawa 6. XII. 1933 r., [w:] Listy Jana Cybisa do Hanny Rudzkiej z lat 1923-1965, Archiwum Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, rkps, syg. 10489.
Listy H. Rudzkiej- Cybisowej do matki, Paryż 25. VII. 1933, w: Listy Hanny Rudzkiej- Cybis do rodziców Natalii i Jana Rudzkich z lat 1931-1945, Archiwum Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, rkps, syg. 10486.
Listy J. Cybisa do H. Rudzkiej- Cybisowej, Warszawa 6. XII. 1933 r., [w:] Listy Jana Cybisa do Hanny Rudzkiej z lat 1923- 1965, Archiwum Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, rkps, syg. 10489.
Wierzchowska W., Malarstwo to kolor. Hanna Rudzka- Cybisowa, [w:] Autoportrety, Warszawa 1991, str. 11.
Polecamy:
https://culture.pl/pl/tworca/hanna-rudzka-cybisowa
https://niezlasztuka.net/ksiazki/stefania-krzysztofowicz-kozakowska-hanna-rudzka-cybis/
https://proanima.pl/hanna-rudzka-cybisowa-i-rozkosz-malowania/