Był wybitnym uczonym, światowej sławy biologiem, który rozsławił polską naukę. Szczepionka przeciw tyfusowi, którą stworzył, uratowała miliony osób na całym świecie. Choć zasłużył, nie dostał Nagrody Nobla. Rudolf Weigl, podobnie jak Oskar Kolberg, Samuel Linde, czy Wincenty Pol, był Polakiem z wyboru. I chociaż nauczył mikrobiologów hodować zarazki tyfusu plamistego we wszach, a potem stworzył z nich szczepionkę, to wciąż jest za mało znany.
Rudolf Weigl urodził się 2 września 1883 r. w Przerowie na Morawach w rodzinie austriacko-niemieckiej. Był dzieckiem, gdy zginął jego ojciec, a matka wyszła ponowie za mąż za Polaka – nauczyciela Józefa Trojana. Uczył się w polskim gimnazjum w Jaśle, a po przeprowadzce do Stryja (ob. Ukraina) w tamtejszym gimnazjum razem ze Stanisławem Wasylewskim i Kornelem Makuszyńskim. W 1907 r. obronił doktorat. Został „specjalistą chorób owadzich”, a w 1913 r. uzyskał tytuł doktora habilitowanego z zoologii, anatomii porównawczej i histologii. Jednak od 1910 r. coraz bardziej wciągała go mikrobiologia. Jesienią 1914 r. został powołany do służby medycznej w armii Austro-Węgier. Na początku 1915 r. trafił do pracowni mikrobiologii szpitala wojskowego w Przemyślu. Zajął się badaniami nad tyfusem. Było mu o tyle łatwiej, że od 1880 r. było wiadomo – dzięki badaniom Józefa Moczutkowskiego, polskiego lekarza pracującego w Odessie – ,że źródłem tyfusu jest krew ludzi wcześniej zakażonych. A dzięki Francuzowi Charles’owi Nicolle’mu było wiadomo, że tyfus przenoszą wszy (w 1928 r. Nicolle dostał za to Nagrodę Nobla). W wyniku badań Weigl wynalazł pierwszą na świecie skuteczną szczepionkę przeciw tyfusowi. Jego wynalazkiem było wykorzystanie wszy jako zwierząt laboratoryjnych, co umożliwiło dalsze badania nad tyfusem i produkcję szczepionki.
W 1920 r. Weigla powołano na stanowisko profesora zwyczajnego w Katedrze Biologii Ogólnej na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie. Prowadził własny Instytut Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami. Okna jego pracowni wychodziły wprost na uniwersytecki Ogród Botaniczny.
Prywatnie prof. Weigl strzelał z łuku (strzelnicę urządził sobie w uniwersyteckim ogrodzie Botanicznym we Lwowie), polował i… kochał operetkę, kino i fotografię. Fascynowały go piękne kobiety – zwłaszcza Josephina Baker i Greta Garbo. Plotkowano o słabości Weigla do młodych asystentek…Cóż, jak stwierdził Theodor Dreiser : -„Skłonność do kobiet towarzyszy wszystkim naprawdę silnym mężczyznom zazwyczaj przez całe życie”. Profesor pasjonował się również astronomią. Podobno dobrze gotował, a jego specjalnością była zupa rakowa , marynowane pstrągi i wymyślne nalewki. Nie lubił oficjalnych, sztywnych uroczystości i dymu z papierosów. Dobrze czuł się w gronie przyjaciół i współpracowników, choć w pracy – jak wynika z biografii autorstwa M. Urbanka – był wymagającym szefem.
W 1930 r. profesora Weigla po raz pierwszy zgłoszono do Nagrody Nobla. I choć media rozpisywały się o nim, jako o pewniaku, to nagrodę przyznano Austriakowi Karolowi Landsteinerowi z Uniwersytetu Rockefellera w Nowym Jorku, za wyróżnienie grup ludzkiej krwi: A, B i 0. Naukowcowi zaszkodzili koledzy…zarzucając mu niepolskie pochodzenie. Ironią losu był fakt, że kolega, który rozsiewał nienawistne plotki, sam po 1939 r. … przyjął obywatelstwo niemieckie i został profesorem na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w miejsce usuniętego zeń Polaka. Takie to były czasy.
Podczas II wojny światowej Lwowski Instytut Sanitarno-Biologiczny stał się częścią Instytutu Tyfusu Plamistego i Badań nad Wirusami Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych Werhmachtu i był podporządkowany centrali w Krakowie. Instytut produkował szczepionki na potrzeby wojska, dzięki czemu Weigl mógł zatrudnić (rotacyjnie) wiele osób w charakterze karmicieli wszy (m.in. matematyk Stefan Banach, poeta Zbigniew Herbert). Dział naukowo-badawczy Instytutu, który podlegał bezpośrednio profesorowi stał się „arką Noego” dla polskich organizacji podziemnych, w tym głownie łączników i żołnierzy AK. Weigl ratował też Żydów. Niemcy oczywiście o wszystkim wiedzieli i przymykali oko, bowiem Weigl był im potrzebny. W 1941 r. profesor dostał od Niemców propozycję podpisania reichslisty. Nie przyjął jej stwierdzając: – „Ojczyznę wybiera się jeden raz. Ja dokonałem wyboru w roku 1918”.
Profesor Weigl nominowany był do Nagrody Nobla aż 75 razy. Nie udało się nawet po wojnie. W 1946 r. uczony pojechał nawet do Sztokholmu, ale na wieść o tych w krakowskim środowisku uniwersyteckim zawrzało od plotek. Kolega, któremu Weigl napisał negatywną opinię do rozprawy habilitacyjnej, rozpętał burzę na temat rzekomej kolaboracji profesora z Niemcami podczas okupacji. Rudolf Weigl nie próbował się bronić. W 1947 r. wyjechał do Poznania, gdzie przejął Katedrę i Zakład Biologii Ogólnej na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Wybitny polski uczony zmarł nagle 11 sierpnia 1957 r. w Zakopanem. Miał niespełna 74 lata. Pochowano na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie – mieście, które nie było dla niego łaskawe. Pośmiertnie nadano mu Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Doczekał jeszcze odkrycia pod koniec lat 40. XX wieku tetracykliny – antybiotyku skutecznie zwalczającego bakterie tyfusu.
Na jego grobie widnieje następująca inskrypcja:
„Wielki polski uczony. Wynalazca szczepionki przeciw tyfusowi plamistemu. Profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie i Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Odznaczony papieskim medalem św. Grzegorza za medyczną działalność w okresie międzywojennym oraz medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata za uratowanie wielu istnień ludzkich w czasie II wojny światowej”.
M. Urbanek, Profesor Weigl i karmiciele wszy, Warszawa 2018.
Polecamy:
https://www.lwow.home.pl/weigl/turek.html
lhttps://histmag.org/Rudolf-Weigl-i-szczepionka-przeciwko-tyfusowi-17514
https://www.radiomaryja.pl/multimedia/poczet-wielkich-polakow-prof-rudolf-stefan-weigl/
https://www.lwow.home.pl/Weigl/wszy/wszy.html
Prof. Rudolf Weigl: Nobel? Nie, dziękuję. Ale możecie mnie zabić