Po wspaniałym zamku książąt strzeleckich pozostały dziś tylko otoczone parkiem ruiny, które mają swoją długą i burzliwą historię. W 2019 r. prywatny właściciel zakończył remont zamkowej wieży. W lipcu 2021 r. Radni Strzelec Opolskich podjęli uchwałę ws. nadania nazwy strzeleckiemu parkowi krajobrazowemu z 1 poł. XIX w. – Parku Renardów.
Pierwotny zamek po raz pierwszy wymieniony jest w źródłach w 1305 r., a wzniesiono go w XIII w. Romantyczne ruiny kryją tajemnicę wielkiej miłości Elżbiety, najpiękniejszej księżniczki z rodu Piastów, córki Alberta, księcia Strzelec, który w prostej linii był potomkiem Władysława Wygnańca. Albert, jako trzeci z kolei syn Bolesława I nie mógł liczyć na zbyt wielką schedę, musiał się więc zadowolić drobnym kąskiem w postaci księstwa strzeleckiego, gdzie czekał na niego niezbyt okazały zamek i niewielka liczba poddanych. Książę, zdając sobie sprawę ze swej niemocy na arenie politycznej postanowił całą swą uwagę skupić na wystroju nowej siedziby. W krótkim czasie stała się ona okazałą rezydencją, godną potężnego władcy. Tu też na świat przyszła jego córka Elżbieta, która po swej matce Agnieszce – córce Burcharda I burgrabiego Magdeburga – odziedziczyła niepospolitą urodę. Uroda, znakomite pochodzenie i okazały zamek jej ojca powodowały, że konkurenci do jej ręki przybywali z odległych zakątków kraju. Kandydatów nie brakowało i za męża pięknej Elżbiecie wybrano najlepszego – księcia kujawskiego Władysława Białego – syna Kazimierza II i wnuka sławnego Konrada Mazowieckiego, najbliższego krewnego królewskiej linii Piastów i wuja Elżbiety, żony Ludwika Węgierskiego. Ślub odbył się w listopadzie 1359 r. a los sprawił, że jasnowłosy młodzieniec i piękna księżniczka zakochali się w sobie bez pamięci. Ponieważ oboje wywodzili się z bocznych gałęzi rodu, znajdujących się na peryferiach wielkiej polityki, mieli to szczęście, że mogli sobie pozwolić na związek oparty na głębokim uczuciu. Po ślubie młodzi zamieszkali w Gniewkowie – stolicy samodzielnego księstwa – i byliby chyba najszczęśliwszą parą XIV-wiecznej Polski, gdyby nie nagła i tajemnicza śmierć Elżbiety w kwietniu 1360 lub 1361 r.
Władysław szalał z rozpaczy. Postanowił zrezygnować z księstwa chociaż był jedynym prawowitym spadkobiercą po mieczu sławnego stryja Kazimierza Wielkiego. Bez namysłu, za cenę 1000 florenów oddał w zastaw swoje dobra królowi Kazimierzowi, porzucił wielkopańskie życie i w 1365 r. udał się w podróż do grobu Chrystusa. Niczym błędny rycerz, tułał się po świecie szukając ukojenia i sensu życia. Przez jakiś czas przebywał w szeregach rycerzy Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego zwanych krzyżakami. Zasmakowawszy mnisiego życia przywdział habit i złożył śluby zakonne. I tak oto w 1366 r. zamieszkał we Francji, w opactwie cystersów w Citeaux. Niepokorna natura sprawiła, że wytrzymał tam tylko pół roku. Pod koniec 1366 r. pod osłoną nocy uciekł z klasztoru udając się do Dijon (Burgundia). Za zbiegiem podążył sam opat Jan IV, który chciał zapobiec przejęciu księcia przez inny klasztor. Zrozpaczony opat był gotów wybaczyć Władysławowi ucieczkę pod warunkiem, że książę – w myśl surowej reguły cystersów – wraz z upomnieniem publicznym poniesie karę chłosty. Na nic się zdały prośby opata. Władysław ani myślał powrócić do dragońskiego życia i odmówiwszy powrotu, wstąpił do klasztoru św. Benigna o regule benedyktyńskiej, znacznie lżejszej od cysterskiej. Zwany przez benedyktyńskich mnichów „królem Lancelotem” przebywał tam aż do 1370 r. i gdyby nie bezpotomna śmierć króla Kazimierza Wielkiego prawdopodobnie zostałby w klasztorze aż do śmierci. Na prośbę i koszt poselstwa wielkopolskiego, które nie chciało pogodzić się z objęciem krakowskiego stolca przez obcego Ludwika Węgierskiego, udał się do kurii papieskiej w Awinionie z prośbą o dyspenzę. Niestety, papież Grzegorz XI nie dał się przekonać i nie zwolnił księcia ze złożonych ślubów, co było przeszkodą w ewentualnej walce o tron polski. Władysław nie dał za wygraną. Udał się na Węgry, na dwór króla Ludwika Węgierskiego i jego prosił o wstawiennictwo u papieża. Gdy to nie pomogło, zebrawszy popierające go oddziały awanturników potajemnie, w przebraniu wrócił do Polski i siłą – rabując, paląc i krwawo rozprawiając się ze stawiającymi opór – odebrał swoje księstwo gniewkowskie. Jednakże wobec przewagi sił królewskich musiał ustąpić. Na mocy porozumienia, książę raz jeszcze sprzedał królowi swoje księstwo za cenę 10000 florenów, w zamian za co otrzymał w dożywotnie posiadanie opactwo benedyktyńskie św. Marcina na Węgrzech. Przewrotny los sprawił, że Władysław przeżył też króla Ludwika Węgierskiego i w 1382 r. po jego śmierci raz jeszcze mógł starać się o koronę Polski. Otrzymał nawet papieską dyspenzę lecz trudna sytuacja w kraju i rozbicie obozu Wielkopolan sprawiły, że nie wykorzystał swojej wielkiej szansy. Być może porywczemu i gwałtownemu księciu zabrakło też wytrwałości… Okrutny los sprawił, że „król – mnich” przeżył ukochaną żonę Elżbietę o dwadzieścia siedem lat. Zmarł 1 marca 1388 r. w Strasburgu. Zgodnie z jego ostatnią wolą spoczął w klasztorze w Dijon. Czy wiedział coś więcej o tajemniczej śmierci swojej pięknej żony – trudno zgadnąć.
Elżbieta prawdopodobnie została skrytobójczo zamordowana, a jak głosi tradycja, osoba taka powraca do świata żywych jako duch szukający sprawiedliwości. Wróciła i Elżbieta, która na miejsce swoich pośmiertnych wędrówek wybrała zamek ojca w Strzelcach. I choć mijał czas, a gospodarze jej rodzinnego domu wciąż się zmieniali, ona nie pozwoliła zapomnieć o swoim nieszczęściu. Widywano ją przez wieki wędrującą po komnatach i dziedzińcu…
Po śmierci ojca Elżbiety, Alberta gdzieś między majem 1370 a marcem 1371 r., samodzielną władzę w księstwie przejęła jego żona Agnieszka, traktując Strzelce jako należną oprawę wdowią. Po krótkim panowaniu księżna zmarła 27 maja 1377 r. i została pochowana obok męża w klasztorze cysterskim w Jemielnicy. Strzelce drogą dziedziczenia przeszły na książęcego bratanka, Bolesława III księcia opolskiego i jego żonę Annę.
Kolejnymi właścicielami zamku byli książęta opolscy: Bolesław IV, Bernard książę niemodliński († 1455), Bolesław V (†1460) i Jan Dobry – ostatni książę opolski. Po jego śmierci 27 marca 1532 r. księstwo opolskie, a wraz z nim i Strzelce, przeszły pod panowanie królów czeskich, którzy w drugiej połowie XVI w. stworzyli tzw. „państwo” – duży kompleks majątków, które następnie sprzedali prywatnym właścicielom.
W XVI w. zamek przeszedł w ręce króla czeskiego Ferdynanda Habsburga, który oddał go w zastaw margrabiemu Jerzemu Hohenzollernowi. W latach 1551 – 1595 zamek wraz z księstwem był własnością królowej Węgier Izabelli Jagiellonki, wdowy po Janie Zaplyi. W 1562 r. Jerzy von Reden, radca cesarski, za pieniądze pożyczone cesarzowi Ferdynandowi I otrzymał Strzelce w dzierżawę. Z opisu właściciela wiemy, że przejął on zamek znajdujący się w całkowitej ruinie a żadne z pomieszczeń nie nadawało się do zamieszkania. W latach 1562 – 1596 hrabia przeprowadził odbudowę zamku, w czasie której wzniesiono od fundamentów prawe skrzydło budynku, a pozostałe części odrestaurowano. Zamek przykryto dachem z gontów, w jego piwnicach urządzono składnicę win, a na pierwszym piętrze skarbiec. Na odbudowę zużyto ponad 40 tysięcy cegieł. Syn hrabiego, również Jerzy, w 1615 r. wykupił Strzelce na własność, płacąc 80 tys. talarów. W rękach rodziny von Reden zamek znajdował się do 1638 r.
Jerzy zmarł w 1637 r. a jego liczny majątek przeszedł na jego jedyną siostrę Małgorzatę, zamężną z przedstawicielem znanego rodu czeskiego Libsteinski – Kolovrat. Dziedziczka zmarła jednak rok później, zostawiając strzelecki zamek swojej córce Annie – żonie członka rady cesarskiej cesarza Fryderyka III Kacpra hrabiego von Colonna (1594 – 1666). Colonnowie, których rodowe nazwisko brzmiało „Fels” pochodzili z Tyrolu, a przodek ich – Leonard Fels za zasługi wojenne we Włoszech otrzymał od admirała rzymskiego Marka Colonny akt przyjęcia go do rodu Colonnów z prawem używania nazwiska i herbu. Kacper cieszył się również poważaniem na polskim dworze. Król Zygmunt III okazywał mu bowiem wielką życzliwość, a król Władysław IV nadał mu godność królewskiego podczaszego. Zjednał sobie też łaskę króla Jana Kazimierza, gdyż w 1656 r., w czasie najazdu wojsk szwedzkich na Polskę, udzielił schronienia w strzeleckim zamku arcybiskupowi gnieźnieńskiemu i kilku prałatom, podczas gdy króla Jana Kazimierza goszczono na zamku w Głogówku. Za taką postawę król okazywał Kacprowi przyjaźń, a królowa Ludwika Maria mianowała go zarządcą zastawnych dóbr w księstwie opolskim i raciborskim.
W drugiej połowie XVII w. Colonnowie przebudowali i rozbudowali strzelecki zamek. Prawdopodobnie w tym okresie zostało wybudowane południowe skrzydło zamku, zamykające dziedziniec od strony południowej. W tym też czasie Opolszczyznę nawiedziła straszna epidemia cholery, która zbierając okrutne żniwo nie ominęła Strzelec.
Colonnowie byli właścicielami zamku do końca XVIII w. Ostatnim z rodu był Filip hr. Colonna (1755 – 1807), który zarządzał rozległymi dobrami wraz z Franciszkiem von Haraszowskim. Nowi zarządcy byli bardzo zaradni i nie bez kozery uważa się ich za twórców przemysłu hutniczego na historycznym Górnym Śląsku. Założyli bowiem wiele pieców hutniczych jak: Kolonowskie (od nazwiska Colonna), Haraszowskie (od nazwiska pełnomocnika), Fosowskie (od inspektora Vossa), Kowolowskie (od następcy Haraszowskiego Kowolika). Roczna ich produkcja wynosiła w 1804 r. 20 000 centarów surówki i 16 000 prętów. W tym okresie powstał w północnej części powiatu strzeleckiego, wzdłuż rzeki Małej Panwii, cały szereg nowych kolonii: Filipolis, Bemowskie, Świerkle. Ponieważ w rzece odczuwano brak wody, Colonna wybudował wielką śluzę oraz kanał o długości 8,5 km.
Hrabia Filip nie był żonaty. Przeżył nieszczęśliwą miłość do hr. Lüttichau i pocieszał się ciągłymi wyjazdami za granicę. Często przebywał w Berlinie, gdzie któregoś razu w miłosnym porywie swój pyszny majątek chciał przepisać, jak się wyrażał „pięknej Królowej” Luizie, żonie Fryderyka Wilhelma III. Opamiętał się jednak i gdy bawił na Węgrzech pogłębiła się jego choroba – puchlina wodna. Zmuszony do powrotu do domu zmarł jadąc karetą w lipcu 1807 r. na apopleksję, koło miejscowości Sztara, w wieku 52 lat. Jego ogromny majątek – wartości ok. 3 milionów talarów – nie miał dziedzica. Początkowo majątkiem zarządzał kurator Vietsch, następnie przekazano go licznym spadkobiercom, wśród których znalazł się Andrzej hrabia Renard, któremu przypadły dobra w Strzelcach wartości 620 000 talarów. Objął je po uzyskaniu pełnoletności w 1815 r.
Renardowie byli francuską rodziną kupiecką osiadłą w początkach XVIII w. w Warszawie skąd poprzez małżeństwa przybyli na Śląsk. Generał wojsk saskich, hrabia Andrzej Maria Renard odziedziczył Strzelce w 1812 r. Przedtem posiadłość była własnością jego rodziców, Jana Babtysty II oraz hrabiny Aloysy von Gaschin. Po uzyskaniu pełnoletności i objęciu majątku, hrabia Andrzej od razu przystąpił do inwestycji. Zaradność i rozwaga sprawiły, iż udało mu się skoncentrować w swoich rękach poważną część przedsiębiorstw hutniczych Górnego Śląska, dzięki czemu obok Hohenlohego, Donnersmarcków i Ballenstremów zaliczany był do „baronów węglowych”. Renard potrafił dostrzec również konieczność wyjścia swojej działalności gospodarczej z dotychczasowej jej formy i terenu. Przejawem tego było z jednej strony przekształcenie majątku w spółkę akcyjną (1854), a z drugiej – jego zaangażowanie w przedsiębiorstwa położone na nowych, odległych terenach. I tak oto, w 1851 r. nabył położoną w Nowym Bytomiu hutę „Pokój”, w 1857 r. wydzierżawił hutę „Marta” w Katowicach. Podniecony płynącymi zyskami nie poprzestał na tym. Idąc dalej na wschód, w 1865 r. wykupił z rąk hrabiego Stolberga – Wernigerodego majątki Modrzejów i Sielce, gdzie z czasem miała powstać kopalnia „Renard” (późniejsza kopalnia „Sosnowiec”). Hrabia Andrzej posiadał też wybitne zdolności techniczne i handlowe. Zbudował „Renardhütte”, odlewnię i koksownię. W 1826 r. zainstalował amerykańskie młyny zbożowe w Jasielnicy i Zawadzkiem, w 1833 pudlingarnię w Żędowicach, a w 1842 r. rozbudował torfownię w Łaziskach dającą 75% ogółu torfu na historycznym Śląsku. Był też głównym potentatem w gorzelnictwie.
Obok dbania o rozwój przemysłu, hrabia Andrzej inwestował też w hodowlę owiec i koni. W założonej przez siebie stajni w Strzelcach trzymał 50 koni, w tym sprowadzane z Anglii pełnej krwi ogiery. Jego liczne w tym celu podróże zaowocowały fascynacją modnymi wówczas w całej Europie parkami angielskimi. Hrabia postanowił mieć taki u siebie w Strzelcach. W 1832 r. wynajęty w tym celu ogrodnik Schmidt rozpoczął żmudną, mającą trwać blisko 30 lat pracę zakładania na obszarze 62 ha strzeleckiego parku. W pobliżu zamku zbudował staw, a całość uzupełnił wzgórzami, nad usypywaniem których pracowały setki robotników. Drzewa wyciągano z korzeniami z okolicznych lasów; aż 16 wołów przyciągnęło z klasztoru w Jemielnicy olbrzymią starą lipę. W cieniu parkowych drzew hrabia polecił zbudować mauzoleum, w którym pragnął spocząć. Wzorem parku poczdamskiego, okoliczne pola obsadzono krzewami i grupami drzew. W pobliżu parku założono szkółkę drzewną, olbrzymi ogród warzywny, domek brzoskwiniowy, truskawkowy i winny. Koszt urządzenia parku wyniósł pokaźną sumę 200 tys. marek. Przebudowie uległ też zamek, który odrestaurowano w stylu neogotyckim. Z szerokiego, zdobionego licznymi kolumnami balkonu widoczna była Góra św. Anny, a ze zbudowanej w 1840 r. wieży Ischl (była to tzw. świątynia dumania, ofiarowana przez hrabiego żonie Eufemii) można było podziwiać Sudety.
Wszystkim tym zmianom przyglądała się zjawa Elżbiety, która mimo upływu czasu, wciąż nie pozwoliła zapomnieć o swoim nieszczęściu. Aby ukoić duszę zabłąkanej księżniczki pobożna żona hrabiego Eufemia von Rudno Rudzińska, w przyzamkowym parku kazała wystawić pomnik pięknej Piastówny. Ponieważ nikt nie wiedział, jak wyglądała żyjąca dawno temu Elżbieta, nadano jej postać rzymskiej bogini Ceres (grecka Demeter). Kult tej bogini obiecywał bowiem nie tylko urodzaj w życiu doczesnym ale również nieśmiertelność i szczęśliwe życie po śmierci.
Andrzej i Eufemia von Renardowie mieli trzy córki (Marię żonę Benna Tschirschky – Reichell i Ludmiłę żonę Brühla a potem Schlieffena) i dwóch synów. Niestety, ich rodzinne szczęście zostało zakłócone wczesnymi zgonami. Pierwsza zmarła (w wieku 52 lat) Eufemia. Rok później, w 1855 r. zginął młodszy syn Hipolit, który nie zdjąwszy strzelby z szyi, niechcący postrzelił się w czasie miłosnych pieszczot ze swoją siedemnastoletnią żoną Laurą. Los nie był łaskawy też dla drugiego syna – Jana, który w 1855 r. dostał wreszcie zgodę ojca na małżeństwo ze swoją wielką, niezbyt bogatą miłością Anną baronową von Spies – Büllesheim. Po krótkim okresie szczęścia Anna zmarła przy pierwszym połogu. Był to cios, po którym Jan nigdy nie przyszedł do siebie. Szukając ukojenia rzucił się w wir polityki. Od 1861 r. był posłem regencji opolskiej do pruskiej Izby Deputowanych, a później do Reichstagu. W 1866 r. brał udział w wojnie prusko – francuskiej w korpusie gen. Stolberga, biorąc udział w walkach pod Oświęcimiem. Jako członek powiatowej komisji szkolnictwa i poseł powiatu położył wielkie zasługi dla podniesienia szkolnictwa w regionie. Miał m.in. poważny udział w założeniu gimnazjum w Strzelcach, które na jego cześć nazwano „Johanneum”. Jego wielką pasją był sport konny. Od 1861 r. prowadził sławną stajnię wyścigową w Olszowej, a ówczesne „Daily Telegraph” zaliczyło go w poczet najbardziej znanych koryfeuszy sportu konnego. 30 czerwca 1869 r. przebywając w Berlinie hrabia Jan ożenił się powtórnie z Wilhelminą hr. Schwerin z domu Ebel, z którą miał ukochaną córkę Joannę Marię. Zmarł w pełni sił mając zaledwie 45 lat 7 marca 1874 r. w Wiedniu, po przeprowadzonej operacji wrzodu ucha, po której nastąpił krwotok i zakażenie. Było to strasznym szokiem dla jego ojca Andrzeja. Stroskany i osamotniony hrabia nie żył długo po tej stracie. Zmarł 21 listopada 1874 r. mając prawie 80 lat.
Panem na majoracie w Strzelcach został wnuk Andrzeja i Eufemii Mortimer bar. Tschirschky – Reichell. Z uwagi na swój majątek otrzymał pruskie uznanie tytułu hrabiowskiego z dołączeniem nazwiska Renard. Odtąd występował jako hr. Tschirschky – Renard. Nowy właściciel był zapalonym myśliwym, toteż urządzał wielkie polowania, w których, w latach 1890, 1896, 1897, 1902 i 1904 brał udział sam cesarz Wilhelm II. W czasach, gdy był on właścicielem zamku doprowadził do niego bieżącą wodę oraz wybudował we wnętrzu wiele łazienek i toalet. Mortimer zmarł w klinice we Wrocławiu 18 marca 1908 r., mając 64 lata. Strzelce znów zostały bez gospodarza, gdyż hrabia nie był żonaty. Objął je wnuk Andrzeja i Eufemii, Karol hr. Brühl. Powtórzyła się sprawa zmiany nazwiska, a majątek nowego właściciela wyceniono w 1911 r. na 10 –11 milionów marek. Niestety, hrabia Karol mimo dwukrotnego małżeństwa był bezdzietny. Zmarł w 1923 r. Kolejnym właścicielem majątku został syn Jerzego i Ludmiły, Jerzy hr. Schlieffen. I ten uzyskał zezwolenie na używanie nazwiska hr. Schliffen – Renard. W 1932 r. Jerzy zrzekł się zarządzania majoratem na rzecz siostrzeńca Wolfganga hr. zu. Castell – Castell. Po jego śmierci 8 lutego 1940 r., właścicielem został jego syn Prosper zarządzający majątkiem do 1945 r.
Dnia 21 stycznia 1945 r. wojska Armii Czerwonej wkroczyły do Strzelec. W odwecie za zabicie oficera sowieci spalili miasto. Spłonął również zamek. Po wspaniałej budowli zostały tylko ruiny. Nie ma też śladu po pomniku księżniczki Elżbiety, który został rozebrany w latach 60. XX w. W 1965 r. ruiny zamku zostały wpisane do rejestru zabytków województwa opolskiego.
Zamek powoli podnosi się z ruiny. W 2014 r. projekt rewitalizacji zamku opracowało Biuro Projektowe GRAF s.c. w Strzelcach Opolskich (link poniżej). Pomysł porzucono. W 2019 r. prywatny właściciel zakończył remont zamkowej wieży. W lipcu 2021 r. Radni miasta podjęli uchwałę ws. nadania nazwy strzeleckiemu parkowi. Park krajobrazowy z 1 poł. XIX w., którego kompozycję kształtowano przez ponad ćwierć wieku nosi dziś nazwę „Parku Renardów”. Jak wspominała księżna Sybilla von Reuss, żona Wolfganga zu Castell-Castell:
Czymś wspaniałym był strzelecki park! (…) Założył go Andrzej Renard, który był zaprzyjaźniony z hrabią von Pückler-Muskau. On to założył wspaniały park przy swojej siedzibie w Bad Muskau. Strzelecki park miał ponad 280 mórg i był założony w angielskim stylu, z grupami drzew, z ciągnącymi się łąkami i przeróżnymi stawami. Ścieżki i dróżki były szykowanie ułożone. To był przepiękny widok.
Polecamy:
https://www.zamkipolskie.com/strzelce/strzelce.html