Jeżeli pragniesz zanurzyć się bez reszty w tajemniczej aurze Gór Świętokrzyskich, powinieneś prosto z Łyśca udać się na północnowschodni stok Góry Witosławskiej, najdalej w tym kierunku wysuniętego wzniesienia Pasma Jeleniowskiego. Tam trzeba wejść leśną ścieżką na niewielką polanę ukrytą pośród rozległego lasu bukowego. Zobaczysz na niej drewnianą kaplicę zbudowaną starannie, na zrąb …Tuż obok prezbiterium tryska ze skały źródełko, którego cudowną moc (zwłaszcza w leczeniu chorób oczu) opiewają lokalne podania. Prawdopodobnie kaplicę wzniósł (być może w miejscu starszego obiektu) po 1708 roku Antoni Jaczewicz, samozwańczy eremita i jeden z szeregu „fałszywych proroków” Gór Świętokrzyskich.
W pierwszej połowie XIX wieku powiększono ją o nawę z funduszy miejscowych dziedziców Antoniego Libiszowskiego i Władysława Jasieńskiego. To właśnie w tym miejscu, odsuniętym od świata i naznaczonym obecnością tajemniczych pustelników, łysogórskie legendy i opowieści znalazły swoją kontynuację. Tutaj bowiem – według zwolenników pogańskiej przeszłości Łysej Góry – miały się przenieść owe jarmarki zielonoświątkowe, zgromadzenia ludowe, usunięte spod klasztoru na usilne nalegania opata Michała z Krakowa. Zgromadzenia, które miały kontynuować tradycje pogańskiego Stada po 1468 roku, to tylko jeden z elementów legend, w które spowite są jak w opary mgły stoki Góry Witosławskiej. Opowiadano, że na górze znajdował się święty gaj Słowian, że jej nazwa pochodzi w prostej linii od prasłowiańskiego Świato-Wita, że drewnianą kaplicę pod wezwaniem Zesłania Ducha Świętego wznieśli tu benedyktyni około 1470 roku, aby okiełznać uparcie kultywowane przez miejscową ludność pogańskie obyczaje…
dr Czesław Hadamik
(więcej o tajemnicach Góry Witosławskiej, w książce Czesława Hadamika Książę innych gór, Kielce 2015)