Dnia 5 lutego wspominamy św. Agatę, żyjącą w III wieku rzymiankę, męczennicę za wiarę katolicką, torturowaną i straconą ok. 351 r. poprzez spalenie. Kult świętej Agaty był bardzo żywy w dawnej Polsce. Jednym z największych czcicieli tej wyjątkowej świętej był Jan Kochanowski, który napisał na jej cześć specjalną wotywę.
W polskiej tradycji, od niepamiętnych czasów, w dniu św. Agaty w kościołach święcono chleb, wodę i sól, a na Pomorzu również owies i inne ziarna. Wierzono bowiem, że wszystkie te poświęcone substancje chronią dom i obejście od nieszczęść, klęsk żywiołowych w tym przede wszystkim od ognia. Na Pomorzu podczas gwałtownych burz, nawałnic i sztormów, ludzie stawali nad brzegiem morza, modlili się do św. Agaty i wrzucali do morza poświęcony chleb, aby uspokoić fale i umożliwić rybakom szczęśliwy powrót do domu. Poświęcone w dniu św. Agaty produkty dodawano do jedzenia przygotowywanego dla ciężko chorych, a poświęcone ziarno dawano do paszy dla chorego bydła. Wszystkim tym praktykom towarzyszyła zawsze modlitwa do świętej patronki.
Kult świętej Agaty rozwijał się również na Śląsku. Była popularną świętą mieszkańców Beskidu Śląskiego. W XIX w. św. Agata cieszyła się żywym kultem w Baborowie, gdzie miejscowy cech rzemieślników obrał ją sobie za patronkę i organizował ku jej czci coroczne uroczystości. Czczono ją również w okolicach Namysłowa, gdzie jeszcze w pierwszych latach XX wieku znany był zwyczaj wkładania okruszyn z chleba św. Agaty do pompy pożarniczej. Tam też, gdy w sąsiedztwie wybuchał pożar, mieszkańcy obracali stół w drugą stronę i kładli na każdym jego rogu kawałek poświęconego 5 lutego chleba, a w środku stawiali obraz św. Floriana, patrona od pożaru.